środa, 29 lutego 2012

Stacja poród - wysiadamy

Poród, a raczej jego początek czyli sygnał do wyjścia z domu czasem jest fałszywym alarmem, a czasem nie. Oczywiście nie musi to być tak chaotyczne jak w filmie 9 miesięcy. Zależy wszystko od naszego przygotowania, ale przede wszystkim od naszej ciężarnej. Mnie żona obudziła dopiero po jakich 3 godzinach od kiedy wydawało się jej, że to już...

Byliśmy na szczęści spakowani, na szczęście bo to był 29 lutego o 3 nad ranem, a termin był na 18/19 marca. Cóż Tymek stwierdził, że skoro skończyliśmy szkołę rodzenia i mamy dyplom to czas najwyższy sprawdzić teorię w praktyce :-) więc ruszyliśmy naszym odkrywcą (LR Disco) do Polic.

W szpitalu po znalezieniu śpiących pielęgniarek w rejestracji zaczęła się papierkologia, potem jeszcze badanie i do poczekalni na oddział. Obserwacja skurczów trwała jakiś czas, jeszcze rozmowa z położną i ostateczna decyzja na CC. Było wiele względów na cesarkę więc nie było zbytnio innego wyjścia. Około 9.00 zabrali Irminę na salę porodową, a mi kazali zostać i czekać. O 9.39 doczekałem się Tymka, który wyglądał niezbyt pięknie, pomarszczony różowo-siny. Jakie to dziwne, że małe dzieci obiektywnie rzecz biorąc są brzydkie, a dla każdego rodzica to właśnie jego dziecko jest najpiękniejsze na całym Świecie.