niedziela, 8 kwietnia 2012

TEST Mutsy 4rider light

Pierwsze 4 kółka kupiliśmy Tymkowi jako wózek 3in1 o czym pisałem już wcześniej. Wózek postanowiliśmy kupić używany bo MUTSY w wersji funkiel nówka cenę ma dość koszerną. A są elementy, które są wymienne, a inne trudno, żeby były zużyte przez małe dziecko w kilka miesięcy.
 
Idąc tym tropem zaczęliśmy składać wózek: stelaż (4 Rider ultralight) kupiliśmy na allegro, a gondolę na tablicy. Początek wyszedł bardzo przyjemnie bo jakieś 450zł z wysyłką. Do tego jako element zestawu doszło nosidełko-fotelik Maxi-Cosi z adapterami (fotelik kupiliśmy nowy). I tu pytanie czemu adaptery do Mutsy kosztują 140zł gdy do dla x-landera około 70zł? Czyżby Mutsy miał lepszy plastyk, czy tylko więcej liczy, za biały kartonik z logiem. 

Wózek kompletny wyruszył na spacery i prowadził się bardzo przyjemnie. Dobrze łożyskowane kółka toczą się super, duże tylne pozwalają na sprawne pokonanie krawężników i torowisk tramwajowych, a skrętne przednie (można zablokować) idealnie kręcą się by pokonywać ciasnotę sklepowej dżungli. A by zabierać ze sobą wszystkie zdobycze sklepowe kupiliśmy dedykowany kosz na zakupy, który jest idealnym rozwiązaniem także jako składzik na spacer. Wózek przeszedł z nami sporo kilometrów także po bezdrożach ponieważ lubimy aktywnie spędzać wolny czas. W lesie małe przednie kółka wymagały blokowania i troszkę uwagi, ale nie był to duży problem.

Z życia widzimy jednak że gondola z serii TEAM jest dość płytka, co spowodowało rezygnacje z wożenia  Tymka w niej już w lipcu, a kropkę nad i postawił gdy zaczął robić mostki przy zjeździe z krawężnika by przekroczyć 2 pasmową jezdnię.

Skoro gondola idzie w odstawkę kupiliśmy siedzisko spacerowe, też używane. I tu trafiła się okazja na bogaty zestaw, a mianowicie oprócz siedziska dostaliśmy pokrowiec na nóżki, torbę i dostawkę dla drugiego dziecka. Jedyny mankament to mała dziurka w okienku, ale jak się okazało po rozmowie z serwisem to standard i naprawa tego to 50zł w zamian, za które wszywają nowe okienko z innego, bardziej miękkiego tworzywa. Siedzisko można montować przodem jak i tyłem do kierunku jazdy zależnie od wieku dziecka, choć fajniejszą i szybszą opcją jest możliwość przeniesienia rączki zamiast całego siedziska. Wadą jeszcze jest to, że wózek w wersji spacerowej trzeba było demontować do transportu w samochodzie bo nie pozwala na złożenie stelaża. Jednak nie był to duży problem. Wózek wakacje w lesie przeżył bardzo dobrze i nie mieliśmy uczucia ograniczenia z jego strony. Choć przednie kółka mogły by być śmiało ciut większe. Wózek przeżył nawet testy jazdy na rolkach i całkiem całkiem, choć zbyt duża zwrotność w tym przypadku nie jest jego atutem. Tak samo brak hamulca ręcznego może spowodować dodatkowe problemy przy konieczności bardziej gwałtownego hamowania.