środa, 2 września 2015

TEST wózka - Thule Urban Glide

Dzięki uprzejmości portalu dzieciakiwplecaki.pl otrzymałem do testów wózek biegowy firmy Thule. Wózek troszkę już znałem, głównie z Internetu, ponieważ interesowałem się wersją ze sztywnym kołem (Thule Glide) i gdy tylko nadarzyła się okazja postanowiłem ją wykorzystać!

Testerzy:
Wojtek: biegacz- amator i miłośnik aktywnego spędzania wolnego czasu
Tymek: 3,5-letni, 16-kilogramowy, ruchliwy chłopiec
Matylda: 8-miesięczna dziewczynka, gościnnie (jak brat pozwalał jej usiąść w wózku;))

Pierwsze wrażenie:
Po otwarciu kartonu oczom ukazał się dość zgrabnie złożony stelaż ze zdemontowanymi tylnymi kołami. Zamontowanie kółek nie sprawia najmniejszego problemu.
Wózek sprawia wrażenie lekkiego (10,5 kg) i zgrabnego, co potwierdzają wymiary z danych producenta. Pierwsze co mnie zaskoczyło to bezproblemowe rozkładanie- po odczepieniu gumowej blokady i odpowiednim chwyceniu wózek rozkłada się sam. Drugie zaskoczenie to składanie, które jest tak samo banalne jak rozkładanie (robi się to jedną ręką). 
Miejsce dla dziecka jest dość dopasowane, co w połączeniu z 5 punktowymi pasami pozwala dziecku czuć się bezpiecznie, ale bez skrępowania. Pasy mają płynną regulację wysokości na taśmie, dzięki czemu regulacja jest szybka, prosta i precyzyjna (jest to przydatne, gdy wózek używany jest równocześnie przez dwójkę maluchów w różnym wieku). Bardzo miłe w dotyku są ochraniacze na ramiona jak i na klamrę między nóżkami, które zapewniają wygodę dziecku. 

Następne udogodnienie to duży daszek, który ma na końcu przyszytą małą moskitierę. Po całkowitym rozłożeniu daje dużo cienia, z jednoczesną możliwością obserwacji dla dziecka. W daszku jest patka z szybką do obserwowania pociechy.  Oparcie rozkłada się prawie na płasko, a dzięki systemowi pasków można zrobić to cicho i płynnie. Dzięki siatce wszytej na górze oparcia, po rozłożeniu zapewniamy dobrą wentylację. 

Dla rodzica są także udogodnienia jak rączka wózka z regulowaną wysokością, która pokryta jest bardzo miłą w dotyku pianką i przymocowana pętla bezpieczeństwa. Przestrzeń bagażowa pod wózkiem jest obszerna, wykonana z pełnego materiału i zamykana na zamek i rzepy. Na plecach siedziska zaś mamy kieszeń z sitki, w którą można schować podręczne rzeczy. Kieszeń jednak jest dość płaska i trudno dostępna jak dziecko śpi na leżąco. 

Bieganie i spacerowanie:
Wózek ma skrętne przednie koło z możliwością blokady i korekcją wychylenia. Jest także amortyzacja, która na początku wydała się zbyt miękka. Hamulec postojowy blokuje tylne koła łatwo, ale trudniej go zwolnić (zwłaszcza w sandałach) ponieważ wykonany jest z drutu. 

Pierwszy bieg postanowiłem zrobić z zablokowanym kołem przednim i tu pojawił się pierwszy problem. Zastanawiałem się, czy koło powinno być wypchnięte do przodu, czy schowane pod wózek. Po próbach wyszło, że lepszą opcją jest schowanie pod wózek. Kolejny problem to wytrymowanie koła tak by, wózek chciał jechać prosto. Nie jest to łatwa sztuka tym bardziej, że pod wpływem wibracji przy marszu, czy biegu, rozregulowuje się i wózek sam zaczyna skręcać. Ostatecznie kółko odblokowałem już na stałe. 
Pierwszy bieg zaliczyliśmy z Tymkiem przy okazji Wieczornego Biegania w Szczecinie. Trasa o różnej nawierzchni, od asfaltu przez szuter, aż po leśne ścieżki na dystansie 10km (czyli idealny poligon doświadczalny ;)) Początek z zablokowanym kołem po szutrze dawał dziwne uczucie braku sterowności, a do tego były momenty gdy wózek sam skręcał. Po odblokowaniu koła wózek znowu zrobił się posłuszny i przyjemny w prowadzeniu. Na ścieżce leśnej z korzeniami miękkość amortyzacji przestała przeszkadzać i stałą się optymalna. Amortyzacja wybierała bardzo dobrze nierówności nie utrudniając przy tym prowadzenia. Na asfalcie wózek toczy się idealnie. Trudności dopiero pojawiły się, gdy ścieżka miała lekki trawers i wózek ze skrętnym kołem automatycznie ciągnął w dół. Mocniejsze chwycenie za rączkę oburącz utrzymało wózek w torze jazdy. Pierwszy bieg nie stworzył problemów i zachęcił do następnych wspólnych treningów. 
Kolejny miał długość 15 km po lesie. Na płytkich piaskach nie było większych problemów, jednak jak się robiło głębiej wózek wyraźnie się zapadał i zaczynał skręcać. Prawdopodobnie przez wąskie koła, które mają stawiać małe opory na twardej nawierzchni. Można ułatwić sobie troszkę przejazdem na tylnych kołach, choć nie zawsze jest to możliwe.

Następne treningi biegowe jak i spacery nie przyniosły negatywnych odczuć w prowadzeniu wózka. Jest bardzo zwrotny, wygodny i pakowny. Starszak twierdzi, że lepszy od naszej biegówki. A córka, która jest drobnej budowy wreszcie porządnie siedziała :)

Jedyny problem jaki się pojawił to mocno wystające elementy od osi obrotu daszka. Niestety kilkukrotnie dzieci uderzyły się o nie głową. Dobrze by było gdyby były albo bardziej na zewnątrz, albo posiadały jakąś gumową osłonę.

Podsumowanie:
Po użytkowaniu wózka przez prawie miesiąc i przebyciu ponad 100 km z czego około 60 km biegiem zaprzyjaźniliśmy się z wózkiem i uważamy, że jest to bardzo ciekawa propozycja. Rynek jest pełny wózków biegowych lub pseudobiegowych. Urban Glide spełnia doskonale rolę spacerówki jak i wózka biegowego. Dobrze się odnajduje w gąszczu półek supermarketu jak i leśnych ścieżek, co pozwala na zakup jednego wózka, jeśli dziecko już siedzi. 

PLUSY:
- Łatwe składanie i rozkładanie wózka (jedną ręką)
- Niska waga
- 5 punktowe pasy z dobrymi osłonami
- Kompaktowy rozmiar po złożeniu (łatwy do przewożenia w aucie)
- Duży daszek, który daje możliwość prawie całkowitego zacienienia dziecka
- Duży schowek pod wózkiem
- Amortyzacja
- Odblaskowe elementy

MINUSY:
- Wystające elementy od blokady daszku
- Trudne wytrymowanie przedniego koła, by wózek jechał prosto
- Guma zabezpieczająca przed rozłożeniem – delikatna
- Trudne zwalnianie hamulca
- Ceny akcesoriów (moskitiera, osłona przeciw deszczowa, tacka z uchwytem na kubek)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz